Moi czarowni czytelnicy, czegoż ja Wam
jeszcze nie miałam okazji przedstawić? Choćby koncepcji mesmeryzmu, czyli
magnetyzmu zwierzęcego. Mieliście już okazję usłyszeć? Ja nie przeczę, że
bardzo te treści swego czasu przyciągnały moją uwagę i pomyślałam odnaleźć je
dla moich czytelników.
Jasnowidząca, kim mogła być? kimś kto
w swoich czasach raczej skończyłby na stosie, a więc, miała sporo szczęścia, że
jeśli udało jej się odbyć podróż w zaświaty, to na dodatek w te i z powrotem.
Fryderyce Hauffe, bo tak się zwała, osobie najwyraźniej chorej, regularnie
towarzyszył Kern w roku 1826, zbierał i tłumaczył jej wyznania dotyczące magnetyzmu,
spirytyzmu, okultyzmu, stanu nieświadomego, choroby, przeczuć, magii
sympatycznej itp. Jego tłumaczenia w polskim przekładzie spotkały się z
krytyką, gdyż treść wywołała oburzenie. „Czy żyć w
duchu zjawień magnetycznych, stosując się do przeznaczenia
Jasno-ślepo-widzącej, czy zachować prawa Boże, czynić pokutę, być w pogotowiu
na zawołanie, i zawierzyć postanowieniu Chrystusa Pana”-pytano- „Idźcie
przeklęci w ogień wieczny zgotowany diabłu i Aniołom Jego” Dla twórców tych
treści przykładni katolicy przewidzieli wieczne potępienie. Ale Fryferyka
Hauffe nie była twórcą koncepcji magnetyzmu animalnego, który powstał jeszcze
wcześniej.
Twórcą bowiem koncepcji magnetyzmu
zwierzęcego i koncepcji fluidu, a więc opartej na mistycyzmie idei o istnieniu
jakiejś wszechobecnej nadającej życie substancji istotom żywym był Franz Anton
Mesmer .A więc kim był z kolei Franz
Anton Mesmer? Urodzonym w 1734 roku w Inganz
Am Bodensee, a więc w Niemczech, lekarzem, czy uczonym? Kwestia kontrowersyjna,
zrobił niesamowitą karierę medyczną, aczkolwiek uchodził za szarlatana, gdy był
już popularnym twórcą mesmeryzmu. Był trzecim synem leśnika, spośród
dziewięciorga rodzeństwa, a nauki pobierał na Universität Ingolstat, zaraz
potem na Uniwersytecie Wiedeńskim. Uwagę z prawa przeniósł na medycynę i w
wieku 34 lat stał się znanym doktorem medycyny.
Zasłynął z tego, że opracował swoją
teorię, że każda żywa istota nie pozostaje bez wpływu na magnetyzm, a zatem, że
jest sposób, by leczyć ludzi jego niekonwencjonalnymi metodami.
Magnetyzm zwierzęcy, wiecie pewnie moi
drodzy, że ten termin niejednokrotnie stosuje się też do skoordynowanych
zachowań zwierzęcych, często stadnych, grupowych zachowań, wzorców
behawioralnych związanych np. z regularnymi podróżami związanymi z sezonową
zmiana pór roku, czyli doskonałym przykładem mogą być ptaki. I rzeczywiście
wszystko wskazuje na to, że nie pozostają one bez wpływu na magnetyzm ziemski.
Ale tymczasem Mesmer w swojej idei, która
była zdaje się pseudonauką, zakładał, że i ludzie nie pozostają bez wpływu na
ów zwierzęcy magnetyzm. I co ciekawe w jego teorii ów ‘wpływ gwiazd” mielibyśmy
sobie przekazywać np., pomiędzy swoimi ciałami jako istoty żywe, przez dotyk
dłońmi. Inna z jego metod, polegała na usiłowaniu leczenia ludzi magnesami,
tudzież namagnesowanymi minerałami, namoczonymi w „magnetyzowanej wodzie”, z której
wystawały zanurzone żelazne pręty, które pacjenci mogli dotknąć. Niesamowity
wpływ magnetycznego fluidu w naszym ciele tłumaczono koncepcją eteru. Ale
zapewniam Was kochani- idea eteru uległa już w fizyce przedawnieniu, dowodem na
to jest chociażby doświadczenie Michelsona-Morleya z 1881 i 1887 roku, które udowadnia niezależność
prędkości światła od prędkości ziemi w przestrzeni, a zatem udowadnia brak
istnienia jakiegokolwiek eteru statycznego, czy choćby częściowo wleczonego.
Zapewne wiecie jak wygląda interferometr Michelsona, jeśli nie to polecam się
zapoznać z tą piękną krzyżówką źródła światła, luster i półprzepuszczalnych ekranów.
A jak wyglądał proces mesmeryzmu, o którym obiecałam opowiedzieć w swych
podszeptach wiedźmy? Cytując dokładnie
za Jerzym Kierulem: „Do
manipulacji magnetycznej używa się naprzód ręka, która się ciągnie przez
miejsce słabością lub bólem dotknięte, zatrzymując ją na nim jaką chwilę. To
miejsce zwykło się odkryć przez małe ciepło dające się uczuć ręce. Używać do
tego można także konduktorów z drzewa, szkła, żelaza (…) Naczynie zwane parapathos, bakiet, czyli
bateria magnetyczna, jest wanna różnymi ciałami namagnetyzowanymi napełniona,
to jest: wodą, piaskiem, kamieńmi lub żużlami kowalskimi, flaszami wodą
magnetyzowaną wypełnionymi. W tej magnetyczny płyn jest skoncentrowany. Z tego
naczynia wychodzi pewna liczba konduktorów z prętów żelaznych zakrzywionych i
utkwionych w naczyniu, których końce przytykają sobie chorzy do miejsc bolących
i trą je rękami. Następują w pewnym czasie crises [kryzysy],
czyli skutki natężeń natury dla pozbycia się choroby…” (s. 15-16).
Sami
wiecie Moi Drodzy, jak w wieku XIX usiłowano za wszelką cenę wyjaśnić życie,(
czyli pojęcie, które zawsze wydaje się być trochę poza granicami nauki).
Zwłaszcza, że była to słynna epoka elektryczności, o czym pisałam w artykule
„Zupa z żab. Na progu stymulacji elektrycznej” , tak Franzowi Antonowi
Mesmerowi udało się zasłynąć, gdy zamiast elektryczności spopularyzował
bardziej magnetyzm. Twierdził, że zawsze jego magnetyzm zawsze jest w stanie
bezpośrednio leczyć choroby układu nerwowego, a inne tylko bezpośrednio. Słynna
stała się historia jego pacjentki Marii-Teresy von Paradies, która od trzeciego
roku życia pozbawiona była wzroku i różne choroby neurologiczne. Gdy Mesmer
zaaplikował jej trzy tysiące elektrycznych szoków, rzecz jasna, młoda dama
zaczęła odzyskiwać wzrok, zaczęły przechodzić drgawki. Wręcz pokochała swojego
terapeutę i zyskał w tym czasie sporo uznania. Mesmer, by stronić od plotek
ulotnił się do Paryża. Spotykał się
rzecz jasna też i z prześmiewczymi opiniami. Choćby ze strony znanej
portrecistki i pamiętnikarki Luise-Elisabeth
Vigee-Lebrun. Franz Anton Mesmer uchodził bardziej za szarlatana, niż
naukowca. Choćby
dlatego, że nie potwierdził swojej niekonwencjonalnej metody leczenia poważnymi
badaniami, dlatego nie zyskał poklasku środowiska akademickiego, a jego praca
doktorska okazała się być plagiatowana.
Później
powstało Stowarzyszenie Harmonii, Mesmer odnalazł swoich popleczników, uczniów
swojej idei. Ale w Paryżu zaczął pojawiać się coraz większy nieład społeczny
związany z mesmeryzmem. I nie tylko dlatego, że Franz Anton Mesmer i jego
słuchacze próbowali niekiedy magnetyzować wielkie drzewo, albo poddawali
szokowi elektrycznemu łańcuch mnichów, trzymających się za ręce, długi na 2
mile. Bo też jak twierdziła komisja królewska, która miała powzięła za cel
sprzeciwić się mesmeryzmowi, a w skład której wchodzili miedzy innymi : znany
chemik Antoine-Laurent de Lavosier, lekarz Guillotin, Benjamin Franklin. Pamiętacie
zapewne jak ten wspaniały chemik obalił naraszcie teorię flogistonu, by
udowodnić jak ważny jest tlen w procesie spalania i oddychania i ułożył listę
pierwiastków.
Tak tym razem wymieniona trójca nie chciała
pomóc Franzowi Antonowi Mesmorowi, gdyż jak twierdzili jego badania magnetyczne
z pacjentkami zbyt wiele miały wspólnego raczej z sprawami intymnymi, jak
pisali: gdy magnetyzer-mężczyzna dotyka pacjentki-kobiety, jej "twarz
zaczyna płonąć, oczy goreją, a jest to znak, którym natura oznajmia
pożądanie". Naukowcy orzekli również, że leczniczy kryzys wykazuje
zastanawiające podobieństwo do orgazmu. Nie uszedł również ich uwadze fakt
niepokojący już mieszkańców Wiednia. Mianowicie nadzwyczaj silne przywiązanie
łączące pacjentów z magnetyzerami. Ci drudzy, zdaniem członków komisji, wydani
byli na zbyt wielkie pokusy. Komisja pisała też: wyobraźnia bez magnetyzmu
wywołuje drgawki, a magnetyzm bez wyobraźni nie wywołuje niczego".
Kłopotem było chociażby to, że badania z magnesami sprzyjały roznoszeniu
świerzbu między różnymi klasami społecznymi. Koniec końców nadszedł czas Rewolucji Francuskiej i mesmeryzm stracił swe zainteresowanie w Paryżu, przeniósł się bardziej na prowincję, by nie przyciągąć uwagi komisji, ale opłacono już pobierane nauki, a Stowarzyszenie Harmonii miało także członków w Lyonie i Strasburgu. Niejaki markiz Chastenet de Puysegur, autor „Magnetyzmu zwierzęcego rozpatrywanym w jego związku z zagadnieniami fizyki ogólnej” zaobserwował, że potrafi doprowadzać ludzi do snu magnetycznego, somnambulizmu, świadomego snu, a zarazem wpływać tym procesem bardzo na ich zachowania, gdy np. prosty, nieoświecony chłop, nabiera większych retorskich zdolności w takim śnie, doskonale potrafił wyrażać swoje odczucia . Właśnie w taki sposób mesmeryzm po raz pierwszy dał podwaliny hipnozie. Bardzo mnie swego czasu pochłaniała myśl, czy Anton Mesmer miał rację, czy był tylko zwykłym szarlatanem. Tak czy siak, mesmeryzm dał początki hipnozie i psychoanalizie, dzięki magnetykom jak Puysegur, mógł później Freud wypracować sposób dla swoich pacjentek na histerię. Co więcej panowie ciekawiący się magnetyzmem zwierzęcym, odkryli dla nas stan nieświadomości. Jeśli zaś chodzi o Antona Mesmera, to po ucieczce z Paryża w 1793 roku, przez Szwajcarię i Niemcy, wyjechał do Austrii, do Wiednia, ale nie odnalazł tam szczęścia, trafił do więzienia, bo sprzyjał Rewolucji Francuskiej. Po dwóch miesiącach wrócił do rodzinnej miejscowości, gdzie długo już nie pożył.
O Mesmerze poczytacie sobie u Edgara Allana Poe, Balzacka czy u Thomasa Manna w „Mario i czarodziej”. Wśród rodzimych autorów znany jest wśród romantyków np. u Zygmunta Krasickiego w jego słynnych listach do Delfiny Potockiej.
Justynella
Jerzy
Kierul: Anton Mesmer i magnetyzm
zwierzęcy (1784)
Wikipedia.pl
Jarosław
Topolewski „Historie magnetyczne” Gazeta
Wyborcza - 15/05/1998
Anne
Rooney „Fascynująca fizyka”
Komentarze
Prześlij komentarz